Równolegle do porządkowania ogrodu trwają prace remontowe w domu i zagrodzie ;) Prócz zniszczonej drewnianej elewacji chatki, jako miłośniczce porządku, najbardziej drażnił mnie widok budynku gospodarczego i tego co przed nim. Składowane przez lata przez poprzednich właścicieli stare okna, drzwi, piece itp. (bo wszystko się może przydać) uroczo dekorowały fasadę budynku, z którego sypał się tynk i płatami schodziła farba.
Jednak nie to działało mi na nerwy najbardziej, a coś podjazdopodobnego tuż przed budynkiem. Betonowe wylewki wykonane metodą "wszystkie resztki po robocie wylewam przed gospodarczy", nieważne że nierówno, ani że na raty przez co obecnie, po latach, na podjazd składały się dziesiątki kawałów betonu. Efekt był taki, że można się było na nim nieźle poturbować po ciemku jak człowiek źle nogę postawił, tyle było na nim załamań, a i widok jak dla mnie niezbyt ciekawy. Korzystając z wyjątkowo łagodnej zimy, już od stycznia zrywałam własnoręcznie ten beton podważając kawały kilofem, bo nie mogłam już na niego patrzeć. Gruzu nazbierało się z tego co nie miara, ale cały po rozdrobnieniu wykorzystaliśmy na podsypkę pod nowe podjazdy i werandę, która marzyła mi się od dawna.
Tu widok już po uprzątnięciu większości rzeczy, ale jeszcze sporo zostało. |
Jednak nie to działało mi na nerwy najbardziej, a coś podjazdopodobnego tuż przed budynkiem. Betonowe wylewki wykonane metodą "wszystkie resztki po robocie wylewam przed gospodarczy", nieważne że nierówno, ani że na raty przez co obecnie, po latach, na podjazd składały się dziesiątki kawałów betonu. Efekt był taki, że można się było na nim nieźle poturbować po ciemku jak człowiek źle nogę postawił, tyle było na nim załamań, a i widok jak dla mnie niezbyt ciekawy. Korzystając z wyjątkowo łagodnej zimy, już od stycznia zrywałam własnoręcznie ten beton podważając kawały kilofem, bo nie mogłam już na niego patrzeć. Gruzu nazbierało się z tego co nie miara, ale cały po rozdrobnieniu wykorzystaliśmy na podsypkę pod nowe podjazdy i werandę, która marzyła mi się od dawna.
Żeby nie było tak prosto, przyszły sufit werandy wyglądał póki co tak:
Jak weszłam pierwszy raz nad gospodarczy, to trochę się podłamałam, bo ilość słomy i siana była znacznie większa niż przewidywałam. Składowane przez lata, żeby m.in. zwierzętom w chlewiku było ciepło zimą obecnie zajmowały całą powierzchnię tzw. fiśli. I to wszystko czeka na na spalenie... ale zgodnie z zasadą żeby zjadać słonia po kawałku, na początek, żeby się nie zniechęcić zajęłam się opróżnianiem i paleniem słomy tylko z zadaszenia werandy. I tak powoli, powoli przybliżamy się do celu. Wczoraj stanęły już dwa słupy :) Jak dobrze pójdzie, to goście na majówce będą mogli wypić kawę już w nowym miejscu.
Oczywiście to nie koniec prac związanych z tym budynkiem, czeka nas jeszcze chociażby wymiana paskudnego eternitowego dachu, ale póki co skupiam się na werandzie :)
Jak weszłam pierwszy raz nad gospodarczy, to trochę się podłamałam, bo ilość słomy i siana była znacznie większa niż przewidywałam. Składowane przez lata, żeby m.in. zwierzętom w chlewiku było ciepło zimą obecnie zajmowały całą powierzchnię tzw. fiśli. I to wszystko czeka na na spalenie... ale zgodnie z zasadą żeby zjadać słonia po kawałku, na początek, żeby się nie zniechęcić zajęłam się opróżnianiem i paleniem słomy tylko z zadaszenia werandy. I tak powoli, powoli przybliżamy się do celu. Wczoraj stanęły już dwa słupy :) Jak dobrze pójdzie, to goście na majówce będą mogli wypić kawę już w nowym miejscu.
Oczywiście to nie koniec prac związanych z tym budynkiem, czeka nas jeszcze chociażby wymiana paskudnego eternitowego dachu, ale póki co skupiam się na werandzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz