środa, 20 kwietnia 2016

Wiosenne pobudzenie

Od razu widać, że to już - to, że wiosna zawitała na dobre zwiastują nie tylko zazieleniające się krzewy, drzewa i kwitnące wiosenne kwiaty, ale również zwierzęta, które właśnie teraz w wzmożony sposób dążą do przedłużenia gatunku. I tak od niedawna obok mojego podwórka codziennie przebiega wataha psich samców, która radośnie wyszczerzona i podekscytowana udaje się na poszukiwania niewysterylizowanej suni (co swoją drogą jest prawdziwą zmorą na wsiach, bo słowo sterylizacja jest tu chyba czymś zupełnie nieznanym). Okoliczne kotki już zakończyły swoje desperackie nawoływania, więc za jakiś czas, z wymienionego wyżej powodu, pewnie pojawi się kolejna zgraja biednych, niechcianych kociątek.

Jako, że w moim sąsiedztwie znajduje się staw, w celu rozrodczym pojawili się na moim podwórku także, po raz kolejny, ciekawi goście - pan i pani ropucha. Ich obecność bardzo mnie cieszy, bo są sprzymierzeńcami w walce ze ślimakami i gąsienicami, a że ponoć są gatunkiem bardzo wiernym i przyzwyczajają się do miejsca (w zeszłym roku spędziły u mnie całe lato), liczę na to, że pojawią się i za rok. W sprzyjających warunkach mogą dożyć nawet 40 lat, więc mogę być spokojna o to, że inwazja ślimaków pożerających wszystkie apetyczne liście na swej drodze raczej u mnie nie wystąpi. Ich bytność nie uszła uwadze mojego małego stada - kot i pies od razu zaciekawili się tą osobliwą parką. Na szczęście potraktowały je bardzo łagodnie i tylko towarzyszyły im w wędrówce do stawu, raz po raz je obwąchując.

Wędrówka godowa ropuch.

Co ciekawe, to pani ropucha jest większa i niesie na swych plecach samca do zbiornika, gdzie złoży skrzek. Jakoś bezwiednie wywołuje to mój sprzeciw ;)

A to roślinne sygnały świadczące o tym, że świat już się obudził na dobre z zimowego snu:

Trzmielina i barwinek wypuszczają świeże pędy, a kwitnący
już fiołek wonny rozjaśnia nieco zacieniony kąt ogrodu.


Nieestetyczny stary, betonowy zbiornik na szambo postanowiłam obsadzić barwinkiem i rojnikiem, bo niewiele im trzeba do szczęścia i nie mają głębokich korzeni, więc odrobina ziemi wystarczyła. 

 Kwiaty ziarnopłonu wiosennego, otwierające się w słoneczne dni.
        To wspaniała roślina zadarniająca, idealna pod drzewa.
Bardzo szybko się rozmnaża i cieszy oczy spragnionych koloru po zimie.




Ziarnopłon vel. pszonka, jaskier wiosenny. Wśród świeżej trawy też prezentuje się atrakcyjnie.




niedziela, 10 kwietnia 2016

Czas jak rzeka płynie i ... demolka w chatce

Nawet nie wiem kiedy to się stało, że minął ponad rok od kiedy zaglądałam tu po raz ostatni. Chyba tempo życia, samo życie i zmiany mnie przerosły, ale już jestem z powrotem :)

W ostatnim czasie doczekałam się remontu łazienki i przedpokoju w mojej starej chacie. Już wiem dlaczego tak długo czekały na swoją kolej - chyba podskórnie czułam, że będzie to oznaczać ogromne przedsięwzięcie, zupełnie nieporównywalne do przeróbki takich pomieszczeń w "normalnych" mieszkaniach.
Wszystko miało się odbyć już w zeszłym roku, z różnych przyczyn się nie udało, w każdym razie wówczas miałam rozpisane najdrobniejsze szczegóły remontu z uwzględnieniem konkretnych płytek, ich cen w poszczególnych marketach, dodatków itp. itd. W tym jakże długim międzyczasie, tamta koncepcja już mi przestała odpowiadać, parę kwestii technicznych uległo zmianie, a ponadto oferta marketów, jak można się domyślić, całkiem się zmieniła. A tu się nagle okazuje się, że mąż zrobił mi niespodziankę (bo przecież narzekałam na łazienkę) i ekipa remontowa pojawi się za 3 dni (!). Najpierw mnie zmroziło, potem się wkurzyłam, a na końcu wpadłam w popłoch. Uznałam, że na radość z niespodzianki będę miała jeszcze czas.

Pierwszy dzień remontu upłynął pod znakiem totalnej demolki - tumany pyłu, stosy gruzu, okropnego sidingu, którym pokryte były ściany łazienki i przedpokojowej boazerii. Kiedy te wątpliwe ozdoby zniknęły, moim oczom ukazały się wapienno-drewniane ściany, pamiętające lata 40-te. Chwila iście historyczna, aż się wzruszyłam:




Nie ominęło nas wykonanie nowej wylewki, bo grubość poprzedniej wynosiła zaledwie 2 cm,  a do tego była tak równa jak falujące morze.



Ściany były potwornie krzywe - różnica pionu w najgorszym miejscu wynosiła - o zgrozo! - 15cm. Do tego do takich ścian, jakie odkryliśmy nie można zamontować bezpośrednio płyt kartonowo-gipsowych, więc aktualna stała się niestety wersja droższa i bardziej czasochłonna z profilami:


Widok załamujący, prawda ;)?

cdn.