piątek, 30 maja 2014

Dysharmonia

Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam chatkę miałam ogromną ochotę chwycić za heblarkę, szlifierkę i co tam jeszcze się do tego nadaje i czym prędzej zdrapać ohydny stary lakier na deskach elewacyjnych. Spod łuszczącego się lakieru wszędzie prześwituje sczerniałe drewno. Bardzo mnie to drażni. Są w tym chyba jakieś elementy nerwicy natręctw. Dodatkowo deski w obecnym kolorze (jeśli tak można to nazwać) w zestawieniu z czerwonym dachem, który już tu zastaliśmy powodują, że gdy patrzę na dom nie czuję, że tworzą spójną całość. Dobrze, że dach został wcześniej wyremontowany, a eternit zastąpiony nowym pokryciem, ale ja raczej nie zdecydowałabym się na taki kolor. Wolę ciemnozielony. Z tym już nic nie zrobię, ale ręce mnie swędzą, żeby jak najszybciej zrobić coś z deskami. 


Fragment elewacji spędzającej mi sen z powiek

Przeraża mnie ogrom pracy, ale dopóki tego nie odnowię, nie zaznam spokoju ;) Żeby nie zamęczyć się już na początku, zabrałam się za najmniejszy fragment ściany. Najpierw heblarką usunęłam stary lakier i jak najwięcej sczerniałych fragmentów drewna. Potem do akcji wkroczyła szlifierka. Niestety, na ścianie jest bardzo dużo zagłębień, więc robota była (i jeszcze będzie) naprawdę żmudna. Sporo miejsc musiałam oczyszczać ręcznie dłutkiem. Najprzyjemniejsza część, czyli malowanie, w porównaniu z oczyszczaniem drewna trwała dosłownie chwilę. Namęczyłam się okropnie, ale jestem zadowolona z efektu - pierwsza część ściany jest już gotowa :) :



Teraz została mi już do oczyszczenia tylko cała reszta domu...

5 komentarzy:

  1. Podziwiam za cierpliwość. Efekt wart tego wysiłku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już wreszcie skończysz, to powinnaś spuchnąć z dumy. Chociaż... lepiej nie puchnij - mówię to mając spuchniętą twarz po ukąszeniu przez jakieś cholerstwo. Ot, uroki życia na wsi ;)
    Cieszę się, że znowu jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) W przypływie Panglossowych poglądów powiadam Ci, że pozostaje się cieszyć, że nie miałaś akurat na to coś uczulenia ;) Napisz czy u Ciebie już lepiej.

      Usuń
    2. No chyba właśnie miałam - opuchlizna utrzymywała się przez 6 dni. Ale już rozpoznaję swoją twarz w lustrze :)

      Usuń