piątek, 25 kwietnia 2014

Zielono mi

Nie było mnie w domu kilka dni, a po powrocie wielkie zmiany w otoczeniu. Drzewa w końcu zaczęły się zielenić, śliwy kwitną na całego i wyczekiwane przeze mnie tulipany nareszcie zakwitły:


Odmiana tulipana, który w słoneczny dzień rozchyla płatki
                                             

Tuż obok tulipanów rośnie malutka jeszcze szałwia.



Tulipany z postrzępionymi liśćmi w towarzystwie pnącej róży i lawendy.



Na kwitnienie jabłoni muszę jeszcze trochę poczekać, za to rozkwitły już niezapominajki, tutaj akurat białe :
 


Piwonie ruszyły mocno ze wzrostem, niektóre mają już pąki kwiatowe. Jestem ciekawa czy zakwitną te, które w zeszłym roku przesadzałam, bo choć starałam się to zrobić ściśle wg wskazówek ogrodników z różnych czasopism, to wiem, że niełatwo im dogodzić. Uwielbiam piwonie i ich obłędny zapach. Na Śląsku, gdzie się wychowałam, są nazywane Bożymi kwiatami, bo to głównie ich płatkami (razem z kwiatami serduszki) dzieci w Boże Ciało obsypywały trasę procesji.

Oprócz kolorowych kwiatów i liści na drzewach czekała na mnie też mniej przyjemna niespodzianka w postaci dosłownie gigantycznej trawy :) Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego jak wszystko tutaj bujnie rośnie na tym gliniastym podłożu. Do tej pory miałam doświadczenie pracy w ogrodzie tylko z piaszczystą glebą, z której chwasty bez problemu można było wyciągnąć, nie łamiąc przy tym ich kłączy. Tutaj uprawianie ziemi jest pracą znacznie cięższą fizycznie, ale za to gleba jest bardziej zasobna i lepiej trzyma wilgoć. Jak zawsze coś za coś.

Z trawą już się uporałam i zaczyna to w końcu jakoś wyglądać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz