Pierwszy kwiat, gość honorowy, powędrował do sypialni, żebym mogła cieszyć jego pięknem i zapachem tuż przed snem i zaraz po przebudzeniu :)
Tu jeszcze świeżutkie:
Każdego dnia rozkwitają też kolejne róże. Także te, które przesadzałam zeszłej jesieni. A były to bardzo stare róże, które niestety rosły w tak niefortunnych miejscach, że nie pozostawało mi nic innego jak spróbować je przenieść gdzie indziej lub wykarczować. To ostatnie nie wchodziło w grę, bo lituję się nad każdą maluteńką rośliną ozdobną, którą ktoś chce zlikwidować. Korzenie miały długaśne i nie łatwo było je wykopać, w związku z czym trochę obawiałam się, że akcja ratunkowa zakończy się niepowodzeniem. Okazało się, że niepotrzebnie, bo dosłownie wszystkie pięknie się przyjęły i są obsypane kwiatami :)
Kwitnące róże i szałwia omszona. |
Łubiny, chabry i czekające na swoją kolej margerytki. |
Podagrycznik jest wszędzie. Tym razem, skoro zdążył wypuścić pędy
kwiatowe zanim go wypatrzyłam, zostawiłam go żeby pełnił funkcję ozdobną
z kłosówką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz