Czarny bez, nazywany też bzem dzikim lub lekarskim, rośnie prawie wszędzie, ale większość ludzi na co dzień nie zwraca na niego uwagi, bo wygląda niepozornie i nie przyciąga ich wzroku barwnymi kwiatami, czy ciekawą formą. Przez wielu niedoceniany i uznany za krzew pospolity, dla mnie jest bardzo cenny ze względu na swoje niepospolite właściwości. Na działce, mam kilkanaście krzewów i z każdym rokiem przybywają kolejne zawłaszczając przez swój intensywny wzrost coraz większą przestrzeń. Kiedyś wierzono, że jest zamieszkiwany przez duchy lub demony i jest pośrednikiem między światem życia i śmierci. Był obdarzany ogromnym szacunkiem, bo ponoć nasyca siłami witalnymi i odsuwa od człowieka ponure myśli, stąd też jego przycinanie, a tym bardziej wykopywanie było zakazane (no chyba, że wybłaga się to u krzewu na klęczkach prosząc o wybaczenie). Sądzono, że niesubordynacja w tym temacie grozi kurczami kończyn, a nawet śmiercią. Za ten niegodny czyn, którego dopuściłam się wielokrotnie, powinno mnie wobec tego już dawno pokręcić ;)

Tak czy siak bez jakiś czas temu rozpoczął kwitnienie i jest obsypany bardzo licznymi baldachami biało-kremowych drobnych kwiatków wydzielających silny charakterystyczny zapach. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo, co mnie bardzo cieszy, bo bez ma także, a może przede wszystkim, właściwości zdrowotne i odżywcze.
Z owoców robię sok na jesienne i zimowe wzmocnienie odporności i leczenie przeziębień, ale o tym kiedy indziej. Kwiaty natomiast wysuszę i wykorzystam na herbatki, która mają działanie głównie napotnie i moczopędnie, są bogate m.in. w witaminę P, kwasy organiczne i sole mineralne. Z kwiatowego naparu można też robić płukankę przy chorobach jamy ustnej. Kusi mnie, żeby spróbować baldachów w cieście naleśnikowym (musi być podobno gęstsze niż zwykle). Chciałabym też zrobić w tym roku syrop/wyciąg ze świeżych kwiatów, ale nie wiem czy zdążę, bo cały czerwiec będę w rozjazdach.
 |
Czarny bez rośnie u mnie dosłownie wszędzie. |
|
Mam w jednej części działki istną inwazję nornic. Podobno napar z liści bzu ma zadziałać i na tę bolączkę ludzkości. Muszę koniecznie spróbować, bo codziennie pojawiają się nowe tunele i nie podoba mi się to zupełnie. Rozpanoszyły się te słodkie zwierzątka strasznie i w ogóle nie boją się przejeżdżającej raz po raz nad ich domostwem kosiarki, a
Agatowi przestało zależeć na ich wypłoszeniu i już nawet nie węszy wokół norek.