czwartek, 10 kwietnia 2014

Nowy domownik

Przeprowadzka zbiegła się z jeszcze jedną zmianą w naszym życiu. W ubiegłym roku przejęliśmy opiekę nad pieskiem, którym jego starsza właścicielka nie była już w stanie się zajmować. I tym sposobem w naszych skromnych progach zawitał nowy domownik - aktualnie 16 letni kundelek o wyglądzie aniołka, ale bardzo wyrazistym charakterku :) 
Przedstawiam naszego małego przyjaciela w zimowej odsłonie:





Początki nie były łatwe, bo do tej pory jego Pani pozwalała mu dosłownie na wszystko, włącznie z jedzeniem przy stole i spaniem w swoim własnym łóżku (!). Karmiony był tylko z ręki, bo inaczej nie miał ochoty jeść, a jako dodatek do posiłku otrzymywał cukierki - bo lubił.  Nie tolerował innych ludzi, na wszystkich rzucał się z zębiskami. Wszelkie kwestie, które mu się nie podobały kwitował do tej pory głośnym warczeniem i gryzieniem, więc mu ulegano. Podsumowując, to raczej on był był do tej pory panem domu i przywódcą. Był dość nerwowy i agresywny. Szybko jednak okazało się, że dotychczasowy brak jakichkolwiek zasad wcale nie sprawiał, że był szczęśliwszy. Kiedy wprowadziliśmy stopniowo konsekwentnie zakazy np. wskakiwania na siedzenia i ludzi, o dziwo, bardzo szybko się dostosował, jak też do wielu innych zasad. Kiedy dostrzegł, że nie ulegniemy i nie boimy się jego wystających złowrogo kłów, zwyczajnie oddał nam przywództwo. Od tego czasu stał się znacznie spokojniejszy, jasne zasady zastąpiły dotychczas chaotyczny i nieprzewidywalny świat pogłębiający nerwowość. I znów okazało się, że psy to bardzo mądre stworzenia i na naukę nigdy nie jest za późno. Nasz staruszek przywiązał się do nas ogromnie i drepcze za nami krok w kok, a w jego mądrych psich oczach widać bezgraniczną miłość, co nas bardzo cieszy. Na starość okazało się też, że uwielbia zabawę w aportowanie gumowej kości. Wcześniej ta zabawa nie była możliwa, bo uciekał ze zdobyczą warcząc, a przy próbie odebrania zabawki, żeby móc rzucić ponownie gryzł właścicielkę. Teraz ochoczo i żwawo przybiega z nią prosząc o zabawę,  bez problemu oddaje też kość. Oczywiście, nie wszystkich złych nawyków udało się nam pozbyć, ale postęp, który zrobił jest niesamowity - no i teraz mogą przyjeżdżać do nas goście bez ryzyka, że zostaną pogryzieni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz